Stała się wielka rzecz. Obroniłam licencjat. Zabawne prawda?
Dla niektórych jest to zwykła formalność -kolejny egzamin, który jedynie
poprzedza napisanie dłuższego referatu. Dla mnie to była walka, którą toczyłam
przez bagatela uwaga ponad 2 lata.
Zacznę
od tego, że temat pracy wymyśliłam wspólnie z promotorką a brzmiał on
następująco: Ryzyko w grach hazardowych a ryzyko na rynku forex. Byłam zachwycona. Do czasu…
Rozdział pierwszy był o ryzyku.
Ogólne pojęcie, rodzaje i zarządzanie ryzykiem. Dużo pozycji. Na brak książek
narzekać nie mogłam. Z perspektywy czasu
czytając moją pracę po raz któryś dużo bym tutaj pozmieniała. Mam tyle
zastrzeżeń, że hej. Najszybciej napisany, ale najgorzej. Brawo ja.
Kolejny rozdział dotyczył
hazardu. Wiecie jak mało książek jest o hazardzie ( nie licząc aspektu
psychologicznego)? Tyle co nic. Pozostał Internet, gdzie strony nie budziły
zbytniego zaufania i czasami niemożliwe było wykorzystanie ich w pracy
licencjackiej. Jakoś się udało niektóre przemycić, co zaowocowało wesołą
bibliografią – moją ulubioną jest pozycja: wwwjednorękibadyta.pl.
Rozdział trzy o Forexie o którym
informacji tyle, że nie sposób ich przeczytać a co dopiero skrócić tak ażeby
miało ręce i nogi. Miliony platform, szkoleń, czasopism , książek i porad jak
grać. Wszystko wydawało się niezbędne do opisania i zawarcia w pracy. Nie
wiedziałam co wybrać, każdy aspekt krzyczał : weź mnie, jak mnie zabraknie to
ta praca będzie bez sensu – i naprawdę przy każdym kolejnym odrzuconym wątku
myślałam, że właśnie gubię istotę tego rynku. Zdecydowałam na drastyczny krok i
ominęłam jeden kluczowy element :
analizę fundamentalną. Skupiłam się na technicznej, która była niezbędna do
przeprowadzenia symulacji gry krótkoterminowej. Odrzucając jedną z analiz
miałam połowę materiałów z głowy, aczkolwiek to było dość ryzykowne bo mogło
nie przejść u promotorki bądź recenzenta.
Ostatnim były Symulację gry z
wykorzystaniem wcześniej opisanych metod i systemów ograniczających ryzyko. Taka
gra na niby w kasynie i na forexie. Mój ulubiony podrozdział!
I na koniec coś co mnie bardzo
przerażało. Od samego początku pisania pracy obawiałam się tego najbardziej –
porównania obu ryzyk . Metoda SWOT okazała się strzałem w dziesiątkę mojej
promotorki za co jej serdecznie dziękuje. Sama bym na to nie wpadła a było
wybawieniem. Mękę zamieniła w przyjemność. I the endy.
I Zupa była po prostu za słona.
_______________________________
Gdybym teraz miała powiedzieć
czego się bałam to nie potrafiłabym. Wydaje mi się, że obawiałam się tak
absurdalnych rzeczy, że nie jestem w stanie ich nawet nazwać. Myślałam, że nie
podołam. Temat mnie przerósł. Bardzo obszerny, ciężki zwłaszcza dla kogoś kto
po raz pierwszy miał styczność z rynkiem walutowy. To było 70 stron wojny jaką
stoczyłam ze sobą. Chciałam skapitulować setki razy jak nie tysiące i za każdym razem gdy wyciągałam tą białą
flagę, czasami długo się jej przyglądając miałam w głowie jedno zdanie , które
gdzieś kiedyś wyczytałam ‘ zawsze jest zbyt wcześnie żeby zrezygnować’. Chowałam ją za
pas tam gdzie przeważnie trzyma się miecz i uzbrojona w jeden argument
pozostawałam na polu walki.
Nie siedziałam jednak biernie.
Szukałam wsparcia. Znalazłam. W rodzinie, przyjaciołach, którzy strasznie
motywowali mnie do działania. Wierzyli bardziej niż ja. Jest taki cytat ‘ Kiedy chrzanisz wszystko i nikt Ci już nic
nie mówi, to znaczy to, że dali sobie z Tobą spokój’. Nie dali mi spokoju choć
momentami właśnie tego chciałam. Bywałam chamska, nieznośna odpowiadając na ich
pytania o pisanie pracy. Zbywałam ich często zmieniając temat. A oni dalej
swoje. Jak grochem o ścianę . Tacy kochani. Takie mam szczęście. Takich ich mam.
Dużo wydaje mi się dała mi też
realizacja moich małych marzeń związanych z podróżowaniem. Autostop. Otworzył
mnie wewnętrznie. Mierzyłam się ze strachem na bieżąco. Tu i teraz. Bez
możliwości ucieczki przed nim. Konfrontacja bezpośrednia, z której za każdym razem
ja wychodziłam zwycięsko. Nie miał szans. I chyba dlatego tak pokochałam
stopowanie. Za te krótkie chwile triumfu.
Zwyciężyłam.
Ps : Nie grajcie w kasynie. Nie grajcie na Forexie. Przgracie,
Ps2: Strach ma wielkie oczy. Pięści też, mi kilka razy przywalił - mocno.
Ps3: Nie bójcie się bać.